piątek, 11 lutego 2011

W Egipcie bez zmian.

Pograł pan Mubarak na nosie całemu światu. Zrzekł się władzy, ale tak jakby nie do końca. Wygląda na to, że nikt nie jest zorientowany w prawdziwej sytuacji  w Egipcie. To, że nasi Arabiści plotą nieustanie androny to rzecz zrozumiała ale wygląda na to, że  nawet  doradcy Obamy są całkowicie zdezorientowani. A to nie jest dla świata zachodniego jakaś lokalna rewolta jak na Białorusi czy Tunezji. Egipt jest miejscem strategicznym i militarnie i ekonomicznie. To kanał sueski skupia całą uwagę przywódców tego świata a nie bieda i bezrobocie Egipcjan. Kilka wojen już wybuchało o dominację  nad  tym kanałem. Islamiści gdyby przejęli kontrolę nad nim to my mamy benzynę po 10 złotych. Budowa gaz portu pod Szczecinem stała by się nieopłacalna a wiele polek straciłoby szansę na przeżycie płomiennego romansu. Katastrofa.
Egipcjanie chcieli tylko polepszyć sobie warunki życia a mogą spowodować ogólno światowy kryzys. Jeden gość przyczepił się do stołka a koszty tego ponosi połowa globu.  Unia zanim zareaguje to miną miesiące, Obama będzie lał wodę a Rosja, jak to Rosja podniesie ceny ropy i gazu.
To może by tak ostrzej z Mubarakiem. Wzory są dostępne w Internecie.  Tak było po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.

Brak komentarzy: