piątek, 27 sierpnia 2010

czwartek, 26 sierpnia 2010


Zapraszam na wystawę fotografii pt „Figury” . Otwarcie -29 sierpnia o godz. 16.55. „Bydgoszcz –Kluczyki” ul. Rabiańska 17. Będzie to najkrótszy wernisaż w historii świata. I słusznie, bo wernisaże są zawsze wyjątkowo nudne. Chyba będzie wino i słone paluszki. Jedna butelka i jedna paczka. Artysty nie stać na więcej.

Pięć minut później będzie prapremiera filmu, ale to organizuje Stowarzyszenie” Wyborcy”, to może oni będą mieć więcej wina i paluszków. Na pokaz w CSW mają 135 pączków od Lenkiewicza. Tyle pączków co miejsc. Ciekawe- chcą prawdopodobnie przywrócić dawny teatralny zwyczaj, gdy to po premierze na scenę wychodził autor i otrzymywał oklaski lub leciał na niego jajka i pomidory. W tym wypadku będą to pączki.

Kilka słów o fotografiach. To są komputerowo przetwarzane trzy zdjęcia zrobione na wakacjach. I tyle. Zrobienie ich zajęło mi tylko 2 godziny, będzie najkrótszy wernisaż, to i opis z cyklu „co artysta miał na myśli” musi też być krótki.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Żarcik

Premiera tuż, tuż. Nerwowa atmosfera. To dla jej rozładowania maleńki żarcik wakacyjny.

czwartek, 19 sierpnia 2010

PREMIERA PREMIERA

Szanowni
oto rozkład jazdy na pokazy naszych HAKERÓW


29 sierpnia 2010, godzina 17.00
klub "Bydgoszcz Kluczyki", ul. Rabiańska 17, Toruń
pokaz przedpremierowy dla mediów, ekipy filmowej i przyjacioł,
30 sierpnia 2010, godzina 20.00
Kino Centrum, Wały gen. Sikorskiego 8, w Centrum Sztuki Wspołczesnej, Toruń,
premiera - pokaz zamknięty, na zaproszenia
wrzesień, październik,
Kino Centrum, Wały gen. Sikorskiego 8, w Centrum Sztuki Wspołczesnej, Toruń,
szczegołowe informacje o terminach pokazów wkrótce zamieścimy



Dodatkowa informacja dla osób, które będą na pokazach 29 i 30 sierpnia:
AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI jest całorocznym indywidualnym programem spotkań edukacyjnych dla dzieci, które wychowują się w trudnych warunkach oraz doświadczają, na co dzień niepowodzeń szkolnych. Akademia przyszłości działa w standarcie 1:1, czyli:
1 uczeń w ciągu 1 roku szkolnego, raz w tygodniu ma zapewniane wsparcie w nauce przez 1 wolontariusza - swojego osobistego tutora. Tutorzy, to studenci toruńskich szkół wyższych. Są niczym starszy brat lub siostra, którzy ofiarowują uczniowi swój czas, uwagę i doświadczenie. Zadaniem tutora jest obudzić w dziecku motywację do nauki oraz uświadomić, że wiara we własne możliwości jest motorem wszelkich twórczych zmian i drogą do sukcesu.
W ramach wsparcia idei Akademii Przyszłości Stowarzyszenie Wyborcy wspólnie z reżyserem Marcinem Gładychem prosimy o włączenie się w akcję poprzez przyniesienie na premierę filmu drobiazgów, które tutorzy rozdadzą swoim wychowankom. Co można przynieść: artykuły szkolne (farby do malowania twarzy i ciała, krepa, bloki: techniczny biały i kolorowy, rysunkowy, wycinanki, kolorowani, pisaki, kredki, pastele, modelinę, plastelinę, farby plakatowe ale też słodycze, gry planszowe, skakanki, hula hop.
Z góry dziękujemy w imieniu dzieciaków!

osoby zainteresowane pokazami, filmem proszę o kontakt bezpośrednio do mnie:
albo telefonicznie 691 916 848, albo meilowo:
joanna.scheuring-wielgus@wp.pl

środa, 18 sierpnia 2010


Oficjalnie już wiadomo. Premiera filmu- 30 sierpnia 2010. Kino Centrum w CSW. godz.20.oo
Projekt plakatu- Katarzyna Malejka

czwartek, 12 sierpnia 2010

Animacja


Animacja to inaczej (mądrzej) –kreowanie przestrzeni wirtualnej na płaszczyźnie monitora. Od czasu premiery „Avatara” to 3D wydaje się być przyszłością kina. Ja też wykorzystam w „Hakerach…” fragment wykonany tą techniką. Raptem 20 sekund, a może „aż” 20 sekund.
To jest bardzo pracochłonna technika. Wykonania tej krótkiej scenki podjął się Janusz Krysztop. Od 2003 pracuje jako asystent na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Zakładzie Plastyki Intermedialnej, prowadzi ćwiczenia z przedmiotów: realizacja video, realizacja dźwięku, działania multimedialne, multimedia, warsztaty komputerowe.
Z Januszem już raz pracowałem przy okazji mojego spektaklu multimedialnego pt: „Gyom, Tat, E(eee)tam”. Ożywił rysunki Pawła Jaworskiego w filmie
„O znanym człowieku”. Teraz zajął się podróżą przez telewizor. Rozebrał telewizor na części. Sfotografował każdy szczegół i w komputerze zbudował wirtualny telewizor. Więcej nie mogę jednak zdradzić.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Archiwalia i inne


Często w filmie dokumentalnym, a już prawie obowiązkowo w produkcjach o treści historycznej wykorzystuje się materiały zewnętrzne. Takie, które już istnieją w archiwach lub powstawały całkowicie w innym celu. W „Hakerach…” chciałem uniknąć nadmiaru oryginalnych dokumentów, aby nie zanudzić widza materiałami wartościowymi głównie dla historyków. Film to jednak nie opracowanie naukowe. W początkowym scenariuszu zakładałem cztery fragmenty oparte na takich materiałach. Pierwsze – to animacja, tworzy ją Janusz Krysztop (o tym szerzej innym razem), drugie to teczki zarchiwizowane w IPN-ie. Dzięki uprzejmości p. Marka Szymaniaka wykorzystałem niewielką ilość dokumentów z wystawy o Radiu i Telewizji Solidarność przygotowanej przez bydgoska delegaturę IPN w Gdańsku. Trzeci rodzaj to rekonstrukcja haseł nadawanych w 85 roku. Jest to praca Igora Krenza. Rekonstrukcja pokazana została pierwszy raz jako część wystawy "Awangarda 1, 2, 3" w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, a potem w wielu ważnych galeriach i muzeach (łącznie z Tate Modern w Londynie, a teraz, po raz drugi jedzie do Tel-Avivu).
Igor Krenz jest artystą sztuk wizualnych. Zajmuje się filmem i fotografią. W latach dziewięćdziesiątych założył Zespół Filmowy Kino, nieformalną grupę eksperymentalnej sztuki wideo i nowych mediów. Występował z parodystyczną formacją Łyżka Czyli Chili. Od 2001 roku współtworzy Supergrupę Azorro (z Oskarem Dawickim, Wojciechem Niedzielko i Łukaszem Skąpskim). Mieszka i pracuje w Warszawie.
Ostatnim fragmentem miały być materiały pozyskane z archiwów TVP. Niestety pomimo misyjnej roli Telewizji nie stać mnie na zakupienie 20 sekund archiwaliów. Przy tak niskim budżecie „Hakerów…” i jego niekomercyjnej produkcji, musiałem z tego zrezygnować.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Przygoda z Milicja



Miewałem w swoim barwnym życiu przygody z milicją. Któż ich kiedyś nie miewał. I to wcale nie z powodów zahaczających o Kodeks Karny, ale tak prewencyjnie. Milicja Obywatelska była od pilnowania porządku i zwalczania przestępczości. Od walki z manifestacjami było ZOMO(Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej), od opozycji była SB( Służba Bezpieczeństwa). Było jeszcze ORMO( Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej), ale to już inna historia. Milicja miała łapać złodziei i spekulantów tzn. zwolenników gospodarki wolnorynkowej. Nie najlepiej jej to jednak wychodziło, więc zaczęli szukać swoich ofiar na ulicy, wśród zwykłych obywateli. O przepraszam, Obywateli wtedy nie było, byli towarzysze i towarzyszki. To i milicja nie powinna być Obywatelska, ale raczej Towarzyska. Taka jednak nie była. To była władza i tak zresztą kolokwialnie ją nazywano. Wielokrotnie mnie legitymowano i takie inne czynności wykonywano w stosunku do mnie. I słowo daję, nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś, po latach zatrudnię sobie na własny użytek prawdziwych milicjantów. Prawie prawdziwych, bo z warszawskiej grupy rekonstrukcji historycznej. Przyjechali, na moje polecenie aresztować jednego z bohaterów filmu. Patrol MO, pod dowództwem Przemysława Witowskiego zjawił się na planie w pełnym umundurowaniu, pałki, kajdanki i nawet Popularne mieli. Gdyby trzeba było zapalić. Pełen profesjonalizm i wiedza historyczna. Grali już w wielu filmach m.in.: ”Popiełuszko”, „Dom Zły”, „Mniejsze zło”, organizowali inscenizacje i rekonstrukcje historyczne.
Aresztowania dokonali w niezmienionej od czasów PRL scenerii- na Dworcu Toruń Główny. Chociaż, może trochę zmienionej. Dawniej można tam było nawet w nocy napić się herbaty (obowiązkowo w szklance) lub coś zjeść (obowiązkowo nieświeżego), a dzisiaj niestety wszystko pozamykane. I to nam sprawiło nie lada kłopot. Pomimo obstawy dwóch uzbrojonych milicjantów, z torby aresztowanego opozycjonisty zniknęła jedyna kanapka, jaka była. A był to oczywiście rekwizyt potrzebny na planie. Okazało się, że jeden artysta (a powszechnie wiadomo, że artyści są zawsze głodni), niejaki Krystian W. zjadł ją sobie. Film na szczęście jest magią i jakoś sobie z tym daliśmy radę.

piątek, 6 sierpnia 2010

List Otwarty

LIST OTWARTY
Szanowny Panie Prezydencie!
W tym roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym TOFIFEST otrzymałem Nagrodę Flisaka przyznaną przez Pana Prezydenta. Wyróżnienie to spotkało mnie za angażowanie i scalanie lokalnego środowiska filmowego. Daje mi to prawo, a właściwie zobowiązuje mnie do wypowiedzi w sprawie działalności twórców audiowizualnych na terenie naszego regionu.
Uważam, iż rzeczą niezwykle palącą jest powołanie Regionalnego Funduszu Filmowego. Ta inicjatywa władz samorządowych, skierowana do wszystkich uczestników rynku filmowego, przynosi ogromne korzyści nie tylko samym filmowcom i miłośnikom X Muzy, ale także samorządom i firmom działającym w regionie, w którym jest powołana.
Jak zapewne Panu wiadomo, kilka takich funduszy już działa w naszym kraju. Ich działalność okazała się bardzo przydatna. Regiony, które już powołały własne fundusze, wpisały się w nowy system finansowania kinematografii, w sensie ekonomicznym, jak też promocyjnym. W obecnych czasach właśnie film staje się najmocniejszym nośnikiem reklamowym, daje także realne efekty gospodarcze w danym regionie. Jako przykład podam Sandomierz i sukces, jaki osiągnęło miasto dzięki serialowi „Ojciec Mateusz”. Miasto piękne od wielu wieków, dzisiaj odkrywane jest na nowo. Liczba turystów odwiedzających to miejsce wzrosła o 30%. Powstają nowe hotele, restauracje wykorzystujące sprzyjającą koniunkturę. Podobnie dzieje się w małym Jeruzalu koło Mińska Mazowieckiego, które znane jest, jako Wilkowyje z „Rancza”. Jeden serial lub film pełnometrażowy zrealizowany w naszym regionie przyniesie dużo więcej korzyści aniżeli tworzenie kolejnych festiwali, wycieczek z książką po Europie czy też promowania Torunia w Toruniu.
Nasze miasto, jako niezwykle malownicze miejsce, mające także wielu profesjonalnych aktorów, doskonałe zaplecze techniczne oraz aspiracje do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, powinno zaproponować swoje usługi filmowcom z całego. Ale nie powinno tego robić samodzielnie. Podobne walory posiada wiele innych miejscowości w naszym województwie. Bydgoszcz, Chełmża czy nawet okoliczne wioski włączone do projektu, w znacznej mierze poszerzą nasze możliwości. Razem będziemy mogli więcej zrobić dla uzyskania wspólnych korzyści. Wszelkie partykularne ambicje Miast Regionu i spory polityczne powinny zostać zapomniane na czas tworzenia Funduszu.
Zostałem nagrodzony przez Pana Prezydenta właśnie za takie działanie. Integrowanie środowiska artystycznego wokół jednego celu. Wynik wspólnego projektu – dokument fabularyzowany
pt: ” Hakerzy Wolności” Torunianie poznają niebawem. Poznają go także mieszkańcy innych krajów. Pokazuję w tym filmie historię toruńską, ale w bardzo ograniczony sposób pokazuję plenery naszego miasta. Gdyby istniał Fundusz, sytuacja byłaby całkowicie inna. Taka instytucja zabiegałaby o to, abym pokazał Toruń. Oczywiście w zamian za dofinansowanie lub co ważniejsze, pomoc logistyczną. Korzyści byłyby obopólne. Brak takiego wsparcia właściwie uniemożliwił mi ukazania walorów naszego miasta, musiałem bowiem ograniczyć plenery.
Apeluję o szybkie powołanie Regionalnego Funduszu Filmowego wspólnie z przedstawicielami innych samorządów regionu, tak, abyśmy nie stracili kolejnego sezonu filmowego i szansy na promocję.

Z poważaniem,

Laureat Flisaka Tofifest 2010, stypendysta Marszałka Województwa Kujawsko – Pomorskiego
Marcin Gładych

wtorek, 3 sierpnia 2010

Powrót z wakacji




Ciężko wypoczywałem przez ostatni miesiąc. Polegało to głównie na regulowaniu ciepłoty ciała. Tak to bywa w gorących krajach. Przejechane 6 000 kilometrów, 6 krajów i zjedzone przeróżne "ohydztwa". Nie ma to jednak jak w domu. Za oknem leje i telefon coraz częściej dzwoni. Czas wrócić do filmu i zacząć realizować pomysły wymyślone na wakacjach.