czwartek, 8 lipca 2010

Wakacje


Czas na wakacje.2000 km. drogi.To na razie. Spadam.

wtorek, 6 lipca 2010

Złota Ekipa - pozostali


Dzisiaj o facecie, który dbał o scenografię. Dominik Smużny. Artysta pochodzący z artystycznej rodziny. Cała jego rodzina, jak okiem sięgnąć, to artyści. Ojciec - artysta, matka - artystka, brat - artysta i chyba dlatego Dominik ma, jak ja to określam, artystyczne ADHD. Co to znaczy? To jest właśnie chyba to, czego większości XXI wiecznym artystom brakuje. Totalnego zaangażowania w swoje działania, intelektualnej percepcji i tych skrzydeł. Skrzydeł weny. Jak czegoś się podejmuje, robi to z wielkim zaangażowaniem serca i umysłu.Niekoniecznie z perfekcyjnym wykonaniem. Natomiast w naszym filmie doskonale sobie poradził pomimo trudności związanych ze zdobyciem przedmiotów do wypełnienia scenografii. Radził sobie radził, jak na nasze warunki doskonale. Gdy obejrzycie film, to zwróćcie uwagę na scenografię.
Jedyny problem z Dominikiem polega na tym, że on nie chce zostać tylko scenografem, albo jak w moich głęboko offowych filmach tylko operatorem, ale chce być "wszystkim". On chce być światłem, głosem, obrazem, a co najgorsze reżyserem. Ale ja na to sobie nie mogę pozwolić, więc kłócę się z nim namiętnie i ciągle go "strofuję". To jest prawdziwy artysta. Ma problem z akceptacją innego widzenia, innych artystów. I o czym to świadczy? Ma charakter. Świetny, oddany przyjaciel, tylko chyba musi się nauczyć jeszcze odrobinę pracy w grupie. Bo film to praca w małym społeczeństwie.
To, co Dominik robi poza moimi filmami, jest doskonałe. Ma rewelacyjne pomysły z przenoszeniem starych neonów, liter, ożywianiem ich, przenoszeniem w czasie, tak jak na przykład zrobił wraz ze Stefanem Kornackim z KOSMOSEM, gdzie odzyskali stary napis Hotelu Kosmos i nadali mu nowe życie. Hotel ten pamiętam doskonale, byłem tam chyba na swojej pierwszej dyskotece bardzo dawno temu.
Wracając do ich liter, to zaangażowanie, jakie włożyli w odzyskanie "liter" z dawnego stadionu żużlowego, powinno być przykładem dla wielu młodych twórców, którzy bezustannie narzekają, marudzą, mają pretensje i są roszczeniowi. Robili to za własne pieniądze, poświęcając swój własny czas i oddając temu swoje serce. Chwała im za to. Chciało im się, mają ideę. I to jest to, co bardzo cenię w ludziach. I już mi się nie chce więcej pisać.

sobota, 3 lipca 2010



Na zakończenie 8. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego TOFIFEST organizatorzy i Prezydent Miasta przyznali mi taką figurkę - fontannę bez wodotrysku za....(zapomniałem). Była o tym mowa na gali, ale ta formułka wyleciała mi z głowy. Może dowiem się z prasy. Na nagrodzie jest wprawdzie napisane "Za osiągnięcia w Sztuce Filmowej”, jednak p. Jarek Jaworski jakoś to inaczej ujął. Mówił coś o lokomotywie, że ciągnę środowisko itp. No nic to - dowiem się w swoim czasie.
A co do samej figurki. Jest ciężka. Idealnie pasuje do mojej kolekcji żołnierzyków, gdybym jeszcze trochę ją przerobił. Zamiast skrzypiec dał, powiedzmy łuk. To już by było idealnie.
Dobra, koniec żartów. Bardzo dziękuję za tę nagrodę. I myślę, że jest to wyraz uznania dla Nas wszystkich. Dzięki przyjaciele. I do roboty!