niedziela, 6 marca 2011

art.212 kk

20 lat minęło od czasu, gdy odzyskaliśmy niepodległość a nadal mamy problem z demokracją. Chcielibyśmy ją eksportować na Białoruś, do Afryki, na Kubę ale sami jeszcze przecież  błądzimy. Szczególnie kuleje relacja władza – lud. Tutaj istnieje demokracja tylko w dniu wyborów. Oddanie głosu jest jedynym istotnym przejawem tejże. Następnego dnia sytuacja już zmienia się całkowicie.  Wybrany przedstawiciel społeczeństwa w ciągu doby staje się nagle „wszystkowiedzący”. No skoro już zwyciężył, to reszta się nie liczy. A wyborca musi czekać do następnego głosowania.
 Zdarzają się jednak od czasu do czasu jednostki, które mimo to próbują w okresie między wyborami powalczyć o istotę demokracji. Wprawdzie dzięki art.212 kodeksu karnego są oni na z góry przegranej pozycji, to trwają i z podniesionym czołem przyjmują kolejne wyroki sądu.
art. 212
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.

Niedawno pewien bloger i dziennikarz gazety lokalnej z Mosiny został skazany na 300 godz. prac społecznych i roczny zakaz wykonywania zawodu. W jednej chwili pozbawiony został środków do życia. A przez tyle godzin prac społecznych to on w tej małej mieścinie im chyba drogę sam wybuduje. Okrutny wyrok i to za słowa błahe, ulotne i wcale nie obraźliwe. Niestety skierowane do tamtejszej władzy, czyli panią Burmistrz. A Władza lubi się obrażać na obywateli. Panią Burmistrz uraziły słowa dziennikarza, które napisał w gazecie o małym zasięgu, ale dzięki prywatnemu oskarżeniu, jakie wniosła do sądu, cytowały je już gazety w całym kraju. I ja też zacytuję te słowa świadomie narażając się na gniew Temidy.

„Czy Burmistrz przecinała wstęgę, niczym dygnitarze PZPR-u, którzy przecinali wstęgi nawet do miejskich kibli? Czy nie uważacie, że to było prymitywne?”

Pani Burmistrz !!! To raczej prof. Bralczyk powinien się obrazić na dziennikarza za stylistykę zdania a nie Pani.
A swoją drogą to ci nasi samorządowcy najczęściej się obrażają jak coś się wspomni o PZPR.

A teraz druga strona medalu – o co może się upomnieć obywatel przed sądem.
Pan Dominik Jafra, emeryt ze Szczecina złożył pozew na partię rządzącą o nie wywiązanie się z obietnicy wyborczej wprowadzenia okręgów jednomandatowych. To było hasło bardzo nagłaśniane przez PO w 2005 i 2007 roku. Pan Dominik oddawał swoje głosy na tę partię ufny, że ta spełni swoje obietnice. Niestety wyrolowali jego i jeszcze kilka milionów ludzi, a sąd odrzucił pozew, uznając, że obietnica nie ma charakteru umowy ani przyrzeczenia publicznego. Jednym słowem obywatel ma prawo być okłamywany.
A jak to było z tym PZPR? No cóż, nie będę przypominał, bo jeszcze dziesięć milionów jej członków złoży na mnie doniesienie. A tego żaden sąd nie wytrzyma.




Brak komentarzy: