Toruńska Gazeta Wyborcza nominowała mnie do nagrody Torunianina roku poprzedniego. Jest wytypowanych dziesięciu kandydatów różnej maści. Od Prezesów, dyrektorów po prezesów, dyrektorów. Tylko ja i pianista nie mamy żadnych funkcji. Wprawdzie bywam reżyserem, ale tylko okresowo. Teraz gdy nic nie kręcę to nawet nie mam na kogo sobie pokrzyczeć, a wręcz to na mnie krzyczą. Od rana musiałem przetykać rury, wymieniać żarówki i odkurzać. Ja – nominowany do tytułu Torunianina roku muszę popylać z odkurzaczem .
I taka w zasadzie jest moja rola, a występując w takich plebiscytach, głosowaniach zaczynam czuć się jak rasowy piesek startujący w zawodach kynologicznych. Ja jestem oceniany, moje działania a nie film. A robiłem go po to aby utrwalić fragment naszej historii.
A to, że czasy pierwszej Solidarności były dla nas ważne jest bezsprzeczne. Posłuchajcie sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz